Siedząc na łóżku wtulona w ramiona Karoline szlochając wycierałam łzy z policzków. Miałam dwie godziny na spakowanie swoich rzeczy. Moja matka puściła się z jakimś chłopakiem w moim wieku. Widocznie stwierdziła, że dobrze zarabiający mąż, dom na przedmieściach liverpoolu i kochająca ją córka to za mało... Nie wiem, może brakowało jej wrażeń, adrenaliny... Boże, co jej strzeliło do głowy ?! Kartony poustawiane na podłodze były puste, a juz za półtorej godziny przyjeżdżał samochód dostawczy po nasze rzeczy... Wolałabym mieszkać tutaj z ojcem, ale w centrum londynu mam większe możliwści jezeli chodzi o edukcje. Razem z moją przyjaciółką powrzucałyśmy wszystko do pudełek i walizek. Następnie poszłyśmy do salonu, aby pożegnać się z ojcem. Przytuliłam go tak mocno jak nigdy w życiu i wyszłam płacząc i szlochając jak małe dziecko proszące mamę o zabawkę. Nie wiem kiedy go teraz spotkam... W końcu dzieli nas 236 mil... Po raz ostatni mocno ścisnęłam go swoimi ramionami, pocałowałam w policzek, wsiadłam do samochodu i pojechałam, a łzy same cisnęły się na oczy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz