Tego dnia też wstałam dosyć wcześnie, ale nie obudziłam się z powodu promyków słońca łaskoczących mnie po twarzy, lecz przez rozbrzmiewający piosenką Metallici "Nothing Else Matters" dzwonek. To mama dzwoniła do mnie, że by powiedzieć mi, że o 11.00 mam byc gotowa do drogi. Zastanawiałam się o co tej kobiecie chodzi, ale żaden realny pomysł nei wpadł mi do głowy. Było juz w pół do dziesiątej więc poszam do łazienki, alby się ogarnąc. Następnie ubrałam się i uczesałam w niesfornego koka, po czym poszłam do kuchni.Siedział tam Harry.
-Cześć-powiedział z uśmiechem na ustach
- Siema- rzuciłam i ruszyłam w stronę pokoju, ale Harry natrzymał mnie tymi słowami:
- Ej, poczkaj ! Musimy porozmawiać i to poważnie.
- Nie mam ochoty z tobą gadać.
- No prosze....
Cofnęłam się kawałek i usiadłam na taborecie przy blacie kuchennym.
- Czego chcesz ?
- Nie złość się na mnie... Nie chce sie z tobą kłócić. O co ty się na prawdę złościsz ?
- O to, że gdyby nie ty to moja mama i tata nadal byliby ze sobą i dalej mieszkałabym w Liverpoolu i wszystko byłoby jak dawniej... Naprawdę, tak ciężko jest to zrozumieć ?!
- A ja uważam zupełnie inaczej, ale uwarzam, że to ne jest coś co powinnaś wiedzieć, a przynajmniej nie teraz... Tym czasem rusz odwłok, bo jedziemy...- powiedział ciemnowłosy chłopak
- Sorry, ale nie mam zamiaru nigdzie z toba jechać...- zaprotestowałam.
- No chodź. Boże, nie masz ochoty napić się najlepszej kawy w miście i zobaczyć jednego fajnego miejsca ?! No, dajesz, dajesz... Ruchy !
Niechętnie wstałam, chwyciłam torebkę i zaczęłam podążać w kierunku windy, Zjechałam aż na parter poczym zaczęłam iść w kierunku garażu, ale Harry mnie zatrzymał.
- Ej, gdzie leziesz ? Myślisz, że wszedzie będę cię woził samochodem ?! Chyba na głowę upadłaś. Idziemy na autobus. Pokaże ci kawałek Londynu i jedno wyjątkowe miejsce.
Poszliśmy więc razem na przystanek, ale nie musieliśmy długo czekać, bo pojazd lada chwila przyjechał. Zajęliśmy miejsca na piętrze i oglądaliśmy wszystko pokolei, a Harry pokazywał mi wszystkie fajne miejsca i opowiadał mi o nich. Nie powiem. Było dosyć miło, ale i tak byłam wściekła. Po półtoragodzinnej podróży wysiedlismy przy kawiarni. W srodku było bardzo przytulnie. Wypiłam małe Latte i zjadłam, a wręcz pochłonełam ciepłą szarlotke z bita śmietaną.
- No, to jak ? Nadal się na mnie gniewasz ?- zapytał
- Tak, ale musze ci powiedzieć, że tą szrlotką troche poprawiłeś sobie sytułację.- powiedziałam zadziornie.
- Mam dla ciebie niespodziankę... Ale niestety tam nie dotrzemy autobusem, ponieważ nastepny jest za dwadzieścia minut, a mamy pietnaście minut na dotarcie tam. To jest nie daleko,ale po takiej dawce słodyczy nic mi się nie chce...
- No, okej... To co robimy ?!
- Zamawiamy taksówkę...
Zamówilismy taksówkę i po dziesięciu minutach juz byliśmy na miejscu. To był dość duży budynek z wielkim szyldem "Sony". Od razu ogarnęłam o co chodzi, ale nic nie mówiłam. W duchu szalałam z radości. To była jedna z największych wytwórni w Anglii
- No, to wchodz... Czuj się jak u siebie.
- Nie rozumiem...
- No tak, to wytwórnia mojego ojca...- powiedział Harry
- CO ?! Nie wierzę...- Krzyknęłam, az ludzie się na mnie dziwnie spojrzeli
- Tak, dokładnie tak. Mój ojciec promuje młodych wykonawców. Ja gram w zespole One Direction. Nie jesteśmy zbyt popularni, ale czasami gramy w sąsiednim klubie. Wiesz.. znalazłem ostatnio przy waszej przeprowadzce.
- Mój notes !!!- zdziwiłam się- skąd go masz ?!
- Przez przypadek.. Był otwarty na "Stay".. Te teksty są świetne... Chciałbym, abyś nagrała to z nami w wytwórni mojego ojca, ale jeżeli chcesz podpisac kontrakt, najpierw musisz nagrać demo. Wykorzystam mó zespół użyłem twoich nut i rozpisałem na instrumenty, a potem nauczyłem się śpiewać drugi głos więc jeżeli byłabyś zainteresowana to wal śmiało... - zaśmiał się Harry.
- No pewnie... Teraz to mnie kupiłeś !- stwierdziłam szczęsliwa jak nigdy- kiedy zaczynamy ?
- Zaraz !- rzucił Harry i pociągnął mnie za rękę...
Weszliśmy do środka... Nie jestem w stanie opowiedzieć jak to wyglądało, bo zatkało mnie totalnie...
Weszliśmy do studia, nagraliśmy demo i było świetne... Tyle pamiętam... A no i jeszcze Louis... Boże to było moje objawienie, ale nawet nie zamieniłam z nim słowa.. Byłam tak podekscytowana, że nie miałam do tego głowy... Zanieśliśmy demo, a raczej Harry zaniusł je do swojego ojca i taksówką wrócilismy do domu. Godzina była juz dosyć póxna, ale na dworze wciąz było jasno... Rzuciłam tylko torbe do pokoju i uwaliłam się na kanapie w salonie. Harry zrobił popcorn i włączył fajny film po czym usiadł koło mnie i razem śmialismy się z komedii zażerając prażoną kukurydzę. Zapomniałam juz o złośliościach i nawet nie wiem kiedy urwał mi się film...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz